Witam!
Całe wieki minęły, odkąd opublikowałam ostatnią analizę. Oto powracam i robię wejście smoka, albowiem tego, co mam wam do zaprezentowania, zapewne wasze oczy nie widziały od czasów "Trochę śmiechu z władcą pierścieni", zwłaszcza że dzisiejszy twór także obraca się w krainie Śródziemia.
Teraz mamy do czynienia z alternatywną historią Legolasa i Tauriel. Autorka przywiązała bohaterów do kuli wyburzeniowej i zmusza, żeby bujali się i obijali o napotkane mury, czyli okrutne zwroty losu, a my bujamy się i cierpimy razem z nimi.
Dowiemy się między innymi: co nieco o technologii Śródziemia, jak nie powinien zachowywać się rodzic, co tak naprawdę robi w swoim królestwie Galadriela oraz jak to jest widzieć tekst niemal całkowicie obnażony z przecinków.
Link: http://www.wattpad.com/121168073
Analizuje Deni.
1. Zaleźliśmy sobie za skórę się od nowa. I co dalej?
Pewnie zdołaliście domyślić się, od czego zaczyna się historia z Legolasem w roli głównej. Widziałam w życiu nie jedno opko o bohaterach Śródziemia, jednak czegoś takiego bym się nie spodziewała:
Legolas. Książę Mrocznej Puszczy. Przystojny blondwłosy elf coraz częściej myślał o tym że jest jako tako samotny.
Fanfiction o postaciach, które wszyscy znają i nie wszyscy kochają, rozpoczyna się słowami ody do pięknego Legolasa.
Z reguły czytelnikiem fanfiction jest osoba, która zna kanon i nie musi dostawać opisu postaci, bo ją doskonale zna, przynajmniej z wyglądu, ale autorka pewnie o tym nie pomyślała.
Miał przyjaciół co prawda, ale nie miał dziewczyny. Nie byłby to taki wielki problem, gdyby Legolas nie miał 19 lat!
Valarowie, widzicie, a nie grzmicie...
Śmiać się czy płakać... Legolas? Dziewiętnaście lat? No chyba kilka wieków przed narodzeniem Bilba Bagginsa.
No i gdzie się podziały przecinki? Wypadałoby przynajmniej podstawowe reguły znać!
Znał kiedyś taką Tauriel. I to do niej powracał w marzeniach. Ale ona zmarła. Gdy miała... 12 lat. Nagle, z oddali Legolas zobaczył rudowłosą elfkę.
Myślał:"Albo wzrok mnie myli albo... to Tauriel! Ale mnie raczej wzrok nie myli więc... to ONA" Nie myśląc wiele Legolas ruszył w jej stronę.
Och, umarła jednak jest nieumarła. Cóż za... zwrot akcji.
Rzeczywiście nie mylił się. To była ONA. Gdy zobaczyła Legolasa okropnie się zdziwiła. Powiedzieli niemal równocześnie.
-Tauriel?
-Legolas?
A potem całkiem równo:
-Czy to naprawdę ty?
Roześmiali się. Rozbawiła ich ta sytuacja.
Gdyby nie było dopisku, nie wiedzielibyśmy, że roześmiali się, bo coś ich rozbawiło. To byłoby za mało oczywiste!
[...]
2.Przyjemnie nad rzeką. Jednak nie długo.
Legolas i Tauriel po pierwszym spotkaniu od wielu lat robili jeszcze mnóstwo rzeczy. Przejażdżki konne, spacery nad rzeką, spotkania z przyjaciółmi. Dni mijały szybko. Tauriel zamieszkała w pałacu, stała się przywódcą gwardii pałacowej i poznała nowych przyjaciół.
Ojej, jak milutko, aż włącza się w głowie taka wesoła poranna muzyka.
Cud, miód i w ogóle, ale niestety nasza kula zmierza już w stronę pierwszego muru:
Wszystko byłoby dobrze gdyby nie... ojciec Legolasa. Królowi Tauriel się nie spodobała. Szczególnie że widział iż elfka spodobała się Legolasowi. Nie chciał dopuścić do tego by byli razem.
Konflikt z Thranduilem jako jeden z głównych standardów każdego opka o "miłości" Legolasa zaczyna się z grubej rury. Nie, nie, król wcale nie ma nic do niekrólewskiego pochodzenia Tauriel, ona zwyczajnie mu się nie podoba, jakkolwiek niewygodnie to brzmi.
W ogóle Thranduil zostaje tutaj dość mocno potraktowany z buta jako postać z kanonu, bo jest tym zUym, który nie chce, by wielka miłość się rozwinęła. Zresztą sami wkrótce zobaczycie.
X.X.X
Legolas zaproponował Tauriel i jeszcze paru innym przyjaciołom pójście nad rzekę. Wszyscy się zgodzili bo było ciepło. Nawet wieczorem bowiem była 19:30.
A bohaterowie wiedzieli to, bo każde z nich było zaopatrzone w naramienny zegarek słoneczny nowej generacji. Najświeższa nowinka technologiczna Śródziemia.
Poszli więc nie wiedząc że śliedzi ich nie kto inny jak Tranduill.
Bo Thranduil nie ma kompletnie nic do roboty w Mrocznej Puszczy jako władca, więc może sobie pozwolić na obsesyjne kontrolowanie dorosłego syna. Na pewno.
Aragorn (O pieruńcio, co on robi w tym opku? Aragornie, wiej, póki nie jest za późno!) zaproponował:
-Słuchajcie kochani, może popływamy?
-Świetny pomysł!- wykrzyknęła Tauriel i pierwsza rzuciła się do wody.
-Ej. A ja?- spytał się Legolas
-A ty też- powiedziała Tauriel i skoczyła na Legolasa po czym oboje wpadli z pluskiem do wody.
Wszyscy zaczęli się śmiać. Jednak śmiech ucichł, gdy:
-Co ty tu robisz synu?!-zezłościł się Tranduill
Nie dziwię się, że tamci nagle ucichli, skoro Thranduil (w komentarzach zwrócono uwagę autorce, że źle zapisała to imię. Wiara w ludzkość odzyskana) pojawił się tak znikąd i zachowuje się jak nie Thranduil.
-Eeee... ja...
-Czy ty... ty... nie pamiętasz...
-On jest dorosły i może robić co mu się tylko podoba!- Tauriel nie spodobało się że ojciec tak kontroluje Legolasa więc postanowiła go bronić.
-Nie wtrącaj się!- Krzyknął Tranduill
-Ja się nie wtrącam, tylko próbuję bronić przyjaciela!
-Zaraz pożałujesz!
-A co mi zrobisz?- mówiła coraz odważniej Tauriel
-Chcesz naprwdę żebym coś zrobił?- Tranduill był już naprawdę wściekły
W tym momencie Legolas pewnie czuje się zażenowany, skoro teksty jego ojca ograniczają się do pogróżek siedmiolatka. Aż się przypomina najnowsza reklama mentosów.
- A w ogóle to jak ty się zwracasz do swojego króla?
-Ten król nie jest godny mówienia do niego z szacunkiem,(opkowy z pewnością)-powiedziała Tauriel, szepnęła coś do Legolasa, odwróciła się na pięcie i pomaszerowała do zamku kopiąc kamienie.
No to sobie pomaszeruje, bo z Mrocznej Puszczy do najbliższego zamku jest długa droga, zwłaszcza na piechotę. Siedziba leśnych elfów to z pewnością nie zamek.
3. Ważna decyzja i wyjazd.
[Legolas kłóci się z ojcem. Nie podoba mu się niańczenie i wyznaczanie, co jest be, a co nie, a Thranduil dochodzi do naiwnego wniosku, że jak przestanie się "troszczyć" o syna, cytuję: "sprzykszy mu się buntowanie". Oczywiście.]
-Dlatego ojcze, wyjeżdżam na dwa tygodnie do Lothlorien.-postanowił Legolas
-Dobrze-chłodno powiedział Tranduill-przygotuj się do drogi a ja powiem sługom żeby przygotowali powóz.
Okej, mogę zrozumieć, że w centrum Mrocznej Puszczy leśne elfy dały radę sklecić jakiś powóz, ale życzę powodzenia w poruszaniu się czymś takim po zawiłych ścieżkach zdradzieckiego lasu pełnego ogromnych pająków. Dla nich taki pojazd z ludźmi w środku jest jak jajko niespodzianka.
Poza tym, kanoniczny Legolas nigdy nie dał po sobie poznać, że jest z rodziny królewskiej - na naradę do Rivendell przyjechał konno, a nie powozem, jak jakiś rozpieszczony księciunio.
Legolas już nic nie odpowiedział tylko poszedł się pakować. Wtedy przyszła Tauriel.
-Pakujesz się? Gdzie wyjeżdżasz?
-Do Lothlorien. Chcesz jechać ze mną?
-Pojadę... ale później. Muszę szkolić oddział. Powiedz wszystkim że dojadę wieczorem bo mam dużo pracy.
-Tauriel!!-zawołał któryś z żołnierzy, który zwracał się do swojego dowódcy po imieniu, bo w elfim wojsku nikt się nie bawił się w uprzejmości typu "pani kapitan".
-Już idę. Poczekajcie- Krzyknęła Tauriel
-Ale na pewno przyjedziesz?
-Na pewno.- potwierdziła Tauriel i uśmiechnęła się ciepło do Legolasa.
Elf wyszedł na zewnątrz i wsiadł do karety. Zasnął.
Owszem, kareta jest dość królewska i godna majestatu Legolasa, ale serio, czy coś takiego przejedzie w jednym kawałku przez Mroczną Puszczę?
4. Nowi przyjaciele i małe komplikacje.
Legolas dojechał do Lothrien wczesnym rankiem. Poszedł rozmawiać z Celebornem i jednym ze strażników. Gdy tak rozmawiali przyszła do nich bardzo ładna, ciemnowłosa dziewczyna w niebieskiej sukni z odkrytymi ramionami. Wyciągnęła rękę do Legolasa i przywitała się:
-Dzieńdobry jestem Jamine i jestem księżniczką tego królestwa.
Uch, już jej nie lubię. Wyobraźcie sobie, że mówi to na jednym wdechu (co wnioskuję z braku przecinków), to zrozumiecie.
-Witam. Bardzo mi miło.- Legolas schylił się i pocałował ją w rękę- ja jestem Legolas, książę Mroczej Puszczy. (Mrocza Puszcza - jak to uroczo brzmi. <3)
Jasmine była zauroczona.
Wiadomo - to przecież Legolas.
Nagle przyszła Galadriela i przerwała tę uroczą scenę.
-Śniadanie już gotowe proszę państwa.
Przepraszam, ale czy królowa Lothlorien została zdegradowana do roli służącej, że zamiast oczekiwać na gości u boku męża, przychodzi później, na dodatek by oświadczyć, że posiłek jest gotowy? Zupełnie jakby sama podawała do stołu...
[...]
X.X.X
Była kolacja. Tauriel nie było. Więc po skończonym posiłku Jasmine poszła z Legolasem na taras. Rozmawiali sobie przyjemnie.
Było opko. Poprawności nie było. Więc po skończonej analizie Deni udała się do łóżka. Zasnęła sobie ochoczo.
Nagle, ni z tąd ni z owąd pojawiła się rudowłosa elfka
-Co tu się najlepszego odbywa?!-wykrzyknęła
-O cześć Tauriel!- przywitał się Legolas i cmoknął ją w policzek. Elfka była tym gestem nieco zaskoczona.
-Legolasie, kim jest ta laska?!- powiedziała zbulwersowana Jasmine
Uuu, ktoś tu robi się zazdrosny o osobę, którą zna dopiero jeden dzień...
-To moja przyjaciółka. Jest cudowna.- Po tych słowach Tauriel zaczęła chchotać i opowiadać coś Legolasowi. Potem byli zajęci tylko sobą. Jasmine poszła obrażona do swojej komnaty.
Co?! Przystojniak woli tę wiewiórę ode mnie?! Przecież ja jestem księżniczką!!1oneone1 FOCH!
Przy okazji, ten cały wątek z Jasmine jest podejrzanie znajomy... (Uwaga: link zawiera lokowanie analizatorni)
5. Zazdrośnica
Obrazona Jasmine postanowiła odwrócić uwagę Legolasa i Tauriel od siebie nawzajem. Krzyknęła więc:
-Orkowie! Orkowie!
-Tam nie ma żadnych orków.- odkrzyknęła Tauriel.
Jasmine jednak wzięła strzały i strzelała... w drzewa.
To chyba raczej rzucała tymi strzałami, bo powiedziane jest, że wzięła strzały, a o łuku nic. Zdolna jest, nie powiem.
Myślała że to wygląda wiarygodnie ale myliła się. Tauriel nie dała się oszukać. Popatrzyła tylko na Jasmine tak jakby miała urojenia.
Myślę, że nie trzeba być nawet elfem, żeby nie nabrać się na tę błazenadę, aczkolwiek z tego zdania wychodzi, że tylko Tauriel wywietrzyła podstęp.
Legolas powiedział Tauriel na ucho
-Przepraszam idę porozmawiać z Aragornem.
-Dobrze. To ja już pójdę do pokoju. Możesz ewentualnie przyjść.
Jest wieczór. Tauriel właśnie zaprosiła Legolasa do siebie do pokoju... (If you know what I mean)
A Aragorn to, jak mniemam, przypadkowo znalazł się w Lothlorien w tym samym czasie, co bohaterowie.
[Dochodzi do konfrontacji Tauriel z Jasmine. Ruda jest przekonana, że z blondasem łączy ją tylko przyjaźń i nie ma nic do uczucia księżniczki. Niestety Jasmine nie zna umiaru we wkurzaniu innych...]
-Tylko spróbuj jeszcze raz powiedzieć do mnie w ten sposób to pożałujesz!
-Haha. Napewno.-Jasmine powiedziała to z taką pogardą w głosie że Tauriel nie wytrzymała. Uderzyła ją tak mocno że krew z nosa jej leciała.
Nagle wszedł Legolas.
-Cześć, myślałem że jesteś... Co tu się stało?
Leguś pojawia się w porze i w czasie. Nie koniecznie dobrej, ale jest.
6. Tutaj zaczynają się kłopoty.
-Co tu się stało?!- powtórzył Legolas
-No boo.. ona mnie wkurzyła. Mówiła do mnie z taką pogardą. Obrażała mnie. Musiałam jej pokazać że się ze mną tak nie rozmawia!- wypaliła szybko Tauriel
-Ale ja się pytam co TY jej zrobiłaś??- dociekał zdenerwowany Legolas jakby nie słuchając wyjaśnień.
-Uderzyłam ją! Pasuje??!- krzyknęła Tauriel- zdenerwowała mnie! Nie wiesz jaka to wredna żmija!
-Ale to nie powód żeby ją bić!-krzyczał Legolas
-Bronisz jej?!
-...- Legolas milczał
Przy czytaniu tego dialogu odnoszę dziwne wrażenie, że Jasmine została znokautowana i teraz leży twarzą do podłogi w rosnącej kałuży krwi, podczas gdy ta parka się kłóci.
-A myślałam że jesteśmy przyjaciółmi!- powiedziała z żalem Tauriel, zasłoniła oczy bo się rozpłakała i uciekła z pokoju. Nie chciała żeby Legolas zobaczył że płacze. Bo nie ma po co.
Nie żebym uważała kanoniczną Tauriel za niewrażliwą mendę, ale z pewnością nie rozpłakałaby się tylko dlatego, że najlepszy kumpel jej nie rozumie.
Zwolniła nieco kroku kiedy usłyszała pukanie do drzwi. Postanowiła otworzyć. I tak też zrobiła.
Otworzyła zatem drzwi, które zmaterializowały się na środku podwórza, bo przecież wyszła z pokoju i pewnie niemały kawałek uszła.
Wtedy, jej oczom ukazał się jej ukochany przyjaciel Lurien. Przytuliła go mocno i szepnęła:
-Cieszę się że jesteś...
-Ja też się cieszę że cię tu znalazłem- odpowiedział również szeptem Lurien.
Gdy Legolas to zobaczył coś go ukłuło w środku.
Ło, Leguś się nagle teleportował. Nie zdążyłby najpewniej zobaczyć tej scenki, gdyby otrząsnął się z szoku po reakcji Tauriel i normalnie wyszedł za nią drzwiami.
[...]
Legolas skierował swe kroki do ogrodu w którym siedzieli Tauriel i Lurien. Chodził, gwizdał, chodził i... nic. Tauriel jakby go nie widziała.
I prawidłowo. Książątko domaga się uwagi na siłę, zamiast podejść jak dorosły i spytać, czy Tauriel ma chwilę, by z nim porozmawiać.
-Tauriel, musimy pogadać...- powiedział to takim tonem jakby coś go dręczyło i było to nad_wyraz ważne
Do tego książątko bezczelnie wtrynia się w rozmowę, nie zaczynając nawet od "przepraszam". Nieładnie!
-Nie teraz. Widzisz, że rozmawiam?
-No tak ale to bardzo ważne. Proszę...
-No dobra- wstała i westchnęła- o co chodzi?
Tymczasem pozostawiony bez słowa sam sobie Lurien poprawił kołnierzyk, splótł dłonie i zapatrzył się na pobliskie krzewy w oczekiwaniu na swój moment w fabule...
-Chciałem cię przeprosić...-zaczął Legolas
-Za co niby?
-No za to co zrobiłem. Za Jasmine.
-Po co ty mnie za to przepraszasz? I tak mnie nie obchodzi to co o mnie myślisz.
Zapewne nie obchodziły cię jego myśli też wtedy, gdy zarzuciłaś mu zdradę kumpelską i uciekłaś z płaczem. Mhm.
[Legolas próbuje coś jeszcze powiedzieć Tauriel, ale ta sądząc, że tego to dotyczy, dalej uważa, że nie ma nic przeciwko jego związkowi z Jasmine i urywa rozmowę.]
X.X.X
-Książę. Dostałeś list. Od ojca.
Powiedział tajemniczy głos, należący prawdopodobnie do Narratora, który powoli pcha nas i bohaterów w stronę nawiązań do filmowego "Hobbita". Ale o tym w następnej części analizy.
Mam nadzieję, że analiza stworzona po długiej przerwie wam się spodobała. Nie odchodźcie jednak daleko - kolejna część pojawi się całkiem niedługo, bo za co najmniej tydzień. Duża odmiana po ostatnich długich odstępach, nieprawdaż?
Z Mroczej Puszczy pozdrawia was projektująca karety terenowe Deni.
Nie szukasz może współanalizatora?
OdpowiedzUsuńEch, czasami nad tym rozmyślam, jednak i tak nie mam, kogo poprosić. Jeśli masz coś konkretnego do powiedzenia w tej sprawie, odpowiedz możliwie szybko.
UsuńJa bym się chętnie przyłączyła, ale nie mogłam nigdzie znaleźć kontaktu do Ciebie, to piszę komenciki :(
UsuńW sumie racja, że nie upubliczniłam żadnego swojego adresu - zawsze byłam ostrożna.
UsuńW każdym razie mogę podać adres z Gmaila: deninel520@gmail.com