Wracam do was z drugą częścią przygód w Chicago, czyli mieście, do którego przeprowadziła się niedawno nasza szarpana zmieniającymi się nastrojami znajoma - Ness.
Tym razem zakręci wam się w głowach już na samym początku od pisków, przytulania i innych niezdrowych słodkości, a przecież czekają na nas jeszcze upadki z deskorolki z nietypowymi konsekwencjami, pochopne decyzje, a nawet groźby śmierci.
Adres bloga: http://enchanted-world-silent-thoughts.blogspot.com/
Analizowała Deni Len.
Rozdział 3
Tak jak się spodziewałam, moja mama i Pani Janny nie wytrzymały nawet pięciu sekund bez pisków i przytulania.Z z tego co widziałam można by je było uznać za wariatki, które uciekły z psychiatryka.
Prawda jest taka, że wszyscy bohaterowie tego opka mogliby być uciekinierami z psychiatryka; tu jedna wrzeszczy z furią, tu inne piszczą z radości...
Niezapomniany widok - pomyślałam z zażenowaniem i postanowiłam przerwać ten teatrzyk.
-Mamo !! - chrząknęłam cichutko i zaczęłam się uśmiechać.
Czytając ostatnie zdanie, czuję się tak, jakby ktoś mi powiedział, że dziecko znajomych właśnie cichutko dało do zrozumienia, że chce jeść. Te dwa wykrzykniki wyraźnie przeczą "cichutkiemu chrząknięciu".
[...]
-Ach tak Janny to jest Ness , Ness, a to jest Jenny.
Patrzcie, jakaś Jenny nam się pojawiła! Czyżby nieznana nam kuzynka lub ciotka?
- Dzień dobry - przywitałam przyjaciółkę mamy.
-Witaj mała, przepraszam Cię bardzo,ale Alex i Lilly nie mogli ze mną przyjechać na lotnisko, ponieważ są u nas ich koledzy.I chcą Cię z nimi zapoznać, dlatego zostali w domu i czekają tam na ciebie.Od samego rana nie dawali mi spokoju i ciągle zadawali mi pytania kiedy przyjedziesz.
Bohaterowie zostali opisani w zakładce "Bohaterzy" (pisownia oryginalna) jako szesnasto- i siedemnastolatkowie. Taka dziewczyna musiałaby być chyba nieprzeciętnie niska, żeby móc określić ją mianem "małej", bo inaczej wiek by tego nie uzasadniał.
Słysząc to co przed chwilką powiedziała Pani Janny zachichotałam i odpowiedziałam jej, że chętnie ich poznam. Oczywiście na jej twarzy też zagościł uśmiech.Bo chyba każda matka chce, aby jej dzieci zaprzyjaźniły się z kimś.
Z dresiarzami i żulami z osiedla też?
Ja oczywiście nie jestem matką autorki, ale bardzo chciałabym, żeby zaprzyjaźniła się z tym przecinkiem, którego zabrakło przed "zachichotałam". Pewnie jest mu przykro, że go tam nie ma.
-No dobra jedźmy już bo wolę, aby dom był w całości.A znając Alexa na pewno coś zniszczył i się do tego nie przyzna.
Alex nie otrzymał dokładniejszego opisu w postaci fotki, wieku i mądrego cytatu jako motto życiowe, więc śmiem twierdzić, według powyższego fragmentu, że jest irytującym siedmioletnim braciszkiem Lilly, który musiał zadowolić się rolą postaci trzecioplanowej.
-No to mamy rozrabiakę- zaśmiałam się i postanowiłam, się zdrzemnąć, bo jestem strasznie wyczerpana.
*dwie godziny później*
-Ness - wstawaj jesteśmy na miejscu.
Gdy to usłyszałam zerwałam się jak oszalała z siedzenia i poprawiłam włosy. Kiedy wyszłam z taksówki zamurowało mnie. Przede mną stały dwa piękne ogromne domy. Przyglądając się im już wiedziałam, który jest nasz. Tylko był jeden malusieńki problem.Gdzie my będziemy spały jeżeli w domu trwa remont ?
Czuję się zdezorientowana, bo autorka nic nie wspomniała o tym, by któryś z tych pięknych, ogromnych domów był remontowany.
-Po chwili z domu wyszedł chłopak. Ciemny blondyn, zielone oczy, o wiele wyższy ode mnie.
Myślnik jest tu absolutnie zbędny, ale co ja tam wiem. Może bohaterka mówi do siebie na głos, żeby w pełni przyswoić informację o tym, że ktoś wyszedł z domu?
-Cześć - uśmiechnął się - Alex- wyciągnął do mnie dłoń
-Ness- odwzajemniłam gest.
-Zaraz po Alexie z domu wybiegła piękna blondynka.
*zapisuje w notesie: Kolejnym objawem SNIF-a jest ukazujący się raz po raz zbędny myślnik dialogowy.*
[Owa blondynka to Lilly. Rodzeństwo wprowadza Ness do domu, żeby pokazać jej, gdzie będzie mieć pokój.]
[...]
- Tutaj jest twój pokój, obok jest Lilly -[Alex]zrobił zabawną minę - A na przeciwko jest mój .
Czy Ness jest ślepa i/lub miewa amnezję, że trzeba było jej powiedzieć, że obok pokoju stoi Lilly? I co od Alexa znajduje się na przeciwko pokoju Ness? Autorko, za dużo wątpliwości!
-Dzięki - odparłam i weszłam do pomieszczenia, gdzie teraj jest mój pokój.
Beżowe ściany były przepiękne, ciemne panele dodawały temu pomieszczeniu uroku,a po środku ogromne łóżko, po prawej stronie jest garderoba.Tylko mam mały problem, nie mam tyle ciuchów, żeby ją całą wypełnić - posmutniałam, lecz po chwili pomyślałam, że mogę sobie kupić nowe ubrania i znowu powrócił mój humor.
Taaa, podczas gdy niektórzy martwią się, że ubrania mogą nie zmieścić się do szafy, bohaterka martwi się, bo nie wypełni swoimi ubraniami całej szafy.
Gdy tak się rozglądałam po pokoju zauważyłam, że po prawej stronie są jeszcze jedne drzwi. Podeszłam do nich i je otworzyła (Kto?).Szczęka mi opadła do samej ziemi.Własna łazienka, nikt nie będzie mnie już pośpieszał jak w starym domu - poczułam się jak królowa.
Pokój z łazienką! No, teraz jak bohaterka zacznie grymasić, to po prostu pozna smak mojej pięści.
[...]
-Jak tam ? - zapytała Lilly wchodząc do mojego pokoju.
- Kończę się rozpakowywać - westchnęłam.
- To skończysz później, teraz chodź zemną do pokoju Alexa przedstawimy Ci kogoś - te słowa wypowiedziała z taką ekscytacją, że się zgodziłam bez gadania.
-No dobra to chodźmy-Odparłam
Gdy weszłyśmy do pokoju brata Lilly, trochę mnie zatkało, na przeciwko mnie stało pięciu chłopców.
Przez chwilę wszyscy staliśmy w ciszy.Ale Alex ją przerwał.
- To jest Greg. Louis,Justin i Joe.
- Siema- odpowiedzieli wszyscy w chórku.
Ja bym napisała, że wszyscy odpowiedzieli chórem, ale nie wolno wątpić w geniusz autorki. Bo autorka z pewnością wie lepiej, co pisze.
-Chłopcy to jest Ness.
-Cześć wam - Trochę się speszyłam tym wszystkim.
Kropka też się speszyła, więc znikła.
Nagle Louis zapytałam, czy mamy ochotę iść na skate park.
Oczywiście każdy odpowiedział, że tak tylko ja stałam w ciszy.
-Ness idziesz z nami - zapytała Lilly.
-No dobra, jak wszyscy to wszyscy, tylko jest jeden problem ja nie umiem jeździć na deskorolce.
Nagle wszyscy zaczęli się śmiać.
Bo koleżanka, która nie umie jeździć na deskorolce, jest powodem do śmiechu. Zapamiętajcie to sobie.
-Jak to nie umiesz jeździć na deskorolce !? -Krzyknął Alex
- No normalnie, nigdy nie próbowałam.
-To czas się nauczyć idziesz z nami i to bez gadania.
Każdy zaczął biec w stronę wyjścia tylko ja z Lilką [...] szłyśmy wolnym tempem.Gdy zeszłyśmy na dół, każdy się na nas patrzył tak jak by miał nas zabić.
Tak! Zabijcie się i niech to opko się skończy!
No i po chwili, zanim ktokolwiek się odezwał, leżałyśmy na ziemi. Trochę dziwnie się poczułam, bo akurat
Justin wylądował na mnie i był tuż przy mojej twarzy, dokładnie dwadzieścia centymetrów. Przez kilka sekund patrzeliśmy sobie w oczy. Ta chwila strasznie się dłużyła.
To jest ta scena, która sugeruje nam, że Justin i Ness będą parą za kilka rozdziałów.
A ten akapit znikąd to robota autorki, niczego nie ruszałam.
[Pani Janny przyłapuje młodzież na wydurnianiu się, tamci się tłumaczą i idą na skate park.]
Gdy doszliśmy na skate park, chłopcy oszaleli, pobiegli w stronę ramp i zaczęli po nich śmigać.
Może uznacie to za dziwne, ale mam skojarzenia z gładzią tynkową...
Ja usiadłam na ławce i przyglądałam się im sama, bo Lilka poszła zagadać do pewnego boya.
Od kiedy można w skate parku spotkać obsługę hotelową? Hmm, może hotel otworzył się obok?
Gdy czytałam SMSy ktoś do mnie podszedł. Był to Justin i zaproponował mi, że nauczy mnie jeździć na deskorolce. Zgodziłam się, lecz trochę się bałam, że spadnę i coś sobie połamie.
Hę? Ktoś dzieli duszę z bohaterką i przejmuje na siebie jej ból? Inaczej nie umiem wyjaśnić tego, że ktoś coś sobie połamie, jak Ness spadnie.
- Może zacznijmy od tej małej, bo jak nigdy nie jeździłaś to może Ci się coś stać jak pójdziemy na tą największą rampę. (Wow, ale geniusz z ciebie!)
-O widzę, że ktoś się o mnie martwi - wystawiłam mu język.
- Każdy by się o ciebie martwił- zrobił to co ja przed chwilą.
Stwierdził, że ktoś się o niego martwi? W tej sytuacji trochę bez sensu, ale niech mu będzie.
Najpierw wytłumaczył mi zasady a potem pokazał mi jak powinnam jeździć.Mój pierwszy zjazd to klapa, wywaliłam się za nim weszłam na deskę, przy drugim było trochę lepiej, ale i tak zaliczyłam zająca.
*mrug mrug* Zgoda, ludzie miewają różne fetysze, ale żeby tak w miejscu publicznym?! *dzwoni do obrońców Praw Zwierząt*
[Kolejna próba kończy się tym, że Ness zjeżdża z rampy bez upadku i, jak to ujęła autorka, cieszy się jak małe dziecko. Dochodzi do tego, że Justin i bohaterka się przytulają.]
-Dziękuję Ci bardzo.
-Nie ma sprawy, cała przyjemność po mojej stronie- puścił mi oczko.
Kiedy tak rozmawialiśmy, cała paczka podeszła i zaczęła krzyczeć Uuuuuuu.
- Co my tu widzimy, przytulanki, nauka jazdy na deskorolce i rozmówki ?
-Czy wy tak zawsze ? - pokręciłam głową
-Takkkkk !!!- krzyknęli i zaczęli mówić, że będzie z nas udana para.
Dam złotówkę temu, komu uda mi się wmówić, że wciąż jest tu mowa o szesnasto- i siedemnastolatkach. I drugą złotówkę, jeśli dodatkowo nauczy mnie wydłużać spółgłoski w krzyku.
-Oj a wy od razu o chodzeniu, to był tylko przyjacielski uścisk, za to że uczył mnie jeździć na deskorolce-westchnęłam
- No dobra niech wam będzie, ale pamiętajcie mamy was na oku dwadzieścia cztery godziny na dobę.
-Zapamiętamy to-mruknęłam.
A Justin wziął wszystko na klatę i absolutnie nie ma zdania w tej dyskusji.
Wszyscy zaczęli się, żegnać i rozchodzić do domów. No bo jutro jest ta cholerna szkoła.I każdy musi się wyspać, a po dzisiejszym dniu na pewno cała nasza grupka będzie miała problemy ze wstaniem.
Właśnie, szkoła! Bohaterko, czy masz już wszelkie książki, wiesz, że cię przyjmą do konkretnego liceum?
[...]
Zostaliśmy tylko ja, Lilka, Alex i Justin.
Gdy rodzeństwo rozmawiało ze sobą, to Justin wykorzystał to i podszedł do mnie.
-Ym.... Cczzy.. Miała byś ochotę pójść ze mną jutro wieczorem na spacer- Zająkał się kilka razy.
-Wiem że znamy się dopiero kilka godzin, ale ja na prawdę *wrrr!* bym chciał się z tobą spotkać.- Trochę się przestraszył, bo po tym co powiedział chyba każdy chłopak by już dawno zwiał. (Raczej każda dziewczyna, która byłaby w ten sposób namawiana na randkę. Chyba że o czymś nie wiemy...)
-Bo jak tak to wpadnę po ciebie jutro o 19.
SNIF wciąż daje o sobie znać. Po cholerę te oddzielne dialogi, skoro wszystko mówi ta sama osoba?
-Pewnie to jesteśmy umówieni - odparłam z uśmieszkiem na twarzy i musnęłam go leciutko w policzek po czym poszłam w stronę Lilki i Alexa.
Ness, ty pusty czerepie! Właśnie umówiłaś się z kolesiem, którego znasz dopiero od kilku godzin i jedyne, co zrobił, to pomógł ci pierwszy raz przejechać się na deskorolce, ale nie oznacza to, że nauczył cię jeździć! Hmm, może to i lepiej; zaciuka cię gdzieś w ślepym zaułku i tyle będzie z randki. I opka.
Szliśmy powoli do domu i rozmawiałyśmy o dzisiejszym dniu.Bardzo się cieszę, że ich poznałam bo są świetni i czuję, że będziemy najlepszymi przyjaciółki.
*chrząka cichutko, chcąc stłumić śmiech* Autorka chyba nie miała zbyt często dobrych oceny z język polski. Ewentualnie z informatyka. Bo to brzmi tak, jakby napisała coś innego, ale chciała to zmienić.
Ale to się okażę dopiero później.Po 20 minutach doszliśmy na miejsce.Nie obeszło się bez pytań mamy, które musiała mi zawsze zadawać każdego dnia.Już mam tego dosyć bo nie jestem małym dzieckiem. - Kochanie jak się czujesz ? Podobał ci się dzisiejszy dzień ? - zapytała -Świetnie inaczej się nie da tego opisać - wzruszyłam ramionami i pobiegłam do swojego pokoju.
Jak widać, Ness nie grzeszy elokwencją, ale to jak każda nastolatka; mówi, że było świetnie, a minę ma dziwnie obojętną i szybko ucieka do swojego pokoju.
Wykonałam codzienne czynności zjadłam kolacje (była głodna, więc jedna kolacja nie wystarczyła), wzięłam prysznic, umyłam zęby, przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka.Ten dzień był najlepszy w moim życiu i poznałam świetnych ludzi, już nie mogę się doczekać jutrzejszego dnia bo mam randkę z Justinem.
A przed randką pierwszy dzień w szkole, zapomniałaś?
Co czeka bohaterkę o poranku? Czy poczuje się dobrze w nowej szkole? I jak skończy się randka z ledwo poznanym facetem? Odpowiedzi wkrótce, a na razie żegnam was w ostatnie dni sierpnia typową reakcją na kończące się wakacje:
Z pokoju z łazienką pozdrawia was próbująca krzyczeć spółgłoskami Deni Len.
Haha, mnie też śmiganie skojarzyło się ze Śmigiem, ale to raczej przez mojego dziadka, który kiedyś strasznie hejcił ich reklamę.
OdpowiedzUsuńA zdanie o przyjaciółkach mnie zniszczyło. Moje życie jest teraz zupełnie inne. ^^
Do miłego!